Mam znajomego muzyka, słuch absolutny, swego czasu asystentował na akademii muzycznej w Katowicach. Lubił wypić. Dorabiał jako organista w bytomskich kościołach i pewnej niedzieli grał do mszy trochę wcięty.
Ludzie idą do komunii - on gra.
Po mszy ksiądz się pyta:
- Panie Jacku, co to było, co pan grał podczas komunii, ładne to było, ale nie znam tego...
- Noooo. "Gwiezdne Wojny".

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz